Mój drugi blog, tym razem nie-tematyczny, poprawność publicystyczną sobie odpuszczam ;P Jest to zwyczajny pamiętnik, więc piszę jak mi się podoba.

"I like living. I have sometimes been wildly, despairingly, acutely miserable, racked with sorrow, but through it all I still know quite certainly that just to be alive is a grand thing"
Agatha Christie

niedziela, 8 maja 2011

Update/spotkania ts - what the fuck for?


Myślę, że teraz mogę spokojnie napisać nową notkę. Zwlekałem z tym dość długo, bo nie bardzo wiedziałem co mam napisać. Żyłem w niepewności i kompletnej rozsypce. A w takim stanie nie umiem niczego produkować.
Powiem tylko tyle, że polska służba zdrowia mile mnie zaskoczyła. Poszło szybko i sprawnie. Lekarz rodzinny, już następnego dnia onkolog, skierowanie na badania w trybie natychmiastowym. Inna kobieta, która rejestrowała się na nie miała czekać do września… ja dostałem na „za kilka dni”. Onkolog, znowu badania, znowu lekarz... Ale będę żyć, przynajmniej na razie. Zostałem „pod obserwacją”.
Ciekawa rzecz – kiedyś, przed tym jak dowiedziałem się o trans, panicznie bałem się umrzeć. PANICZNIE. A byłem w nieco podobnej sytuacji, bo zdrowie mam hooyowe ;P Czułem, że jeśli opuszczę ten świat to będzie tragedia i taka ogromna szkoda, bo przecież nie zdążyłem nadać swojemu życiu żadnego sensu, niczego nie osiągnąłem.
Tym razem oczywiście wystraszyłem się (kto by się nie wystraszył?), ale jak otrząsnąłem się po pierwszym szoku, to podszedłem do myśli o śmierci spokojnie. Jakbym już teraz „mógł odejść”, czułem, że moje życie jednak nie było takie puste, że miało sens i że odchodziłbym przeżywszy najwspanialsze chwile jakich dane było mi doświadczyć przez całe życie.
Pozytywne doświadczenie. Widzę jak wiele pomogła mi sama świadomość trans i zaczęcie życia „po mojemu”. A nawet na hormonach nie jestem… W takich chwilach zastanawiam się czy na pewno potrzebuję ich do szczęścia. Jak wiele one jeszcze zmienią, poza usunięciem tego „zawieszenia w próżni” gdzie nie jestem ani tym, ani tym.

Teraz trzeba spiąć się i pchać życie dalej. Skończyłem praktyki w biurze projektowym (bo w końcu znalazłem miejsce, gdzie zgodzili się mnie przyjąć). Nawet zapłacili mi 500zł po miesiącu xD Pierwsze pieniądze jakie zarobiłem samodzielnie :D Niestety powiedzieli, że nie znam potrzebnych programów, na których teraz będą pracować, więc nie mogą mi dać żadnej pracy. Zaproponowałem im, że będę przychodzić i uczyć się programu, nic nie muszą mi za to płacić, a jak się nauczę to wtedy zdecydują, czy mnie zatrzymać czy nie. Cóż, zawsze jakaś szansa i miejsce, gdzie mogę się czegoś nauczyć…  No i nie traktują mnie jakoś gorzej ze względu na to jak wyglądam – przychodzę normalnie ubrany (w tej mniej „punkowej” wersji), w postawionych włosach, z koczykami. Powiedziałem, żeby mówili do mnie Ada – jak skrót od Adam, co jest całkiem do zniesienia.

W sobotę dałem się namówić Marcie i poszedłem z nią na jeszcze jedno spotkanie transowe (nie chciała iść sama ;P). Ofc, to był błąd. Już mniej marnuję czas chodząc po galerii handlowej i patrząc czego nie mogę kupić, bo mnie nie stać. Przez chwile tylko pogadałem z młodym kaemem o grze, w którą obaj gramy, a potem już tylko cholerne nudy. Jakiś koleś w wieku 50+, po prośbie „przedstaw się”, opowiadał przez pół godziny jak to całe życie odkrywał, swoją kobiecą naturę. Osobnik z wyglądu i stylu 100% laska, gadał o tym jak to bardzo czuje się chłopakiem; w trakcie dowiedziałem się, że na poprzednim spotkaniu był w czerwonej sukience, ostrym makijażu i w szpilkach i zarzekał się, że nie chce w ogóle zmieniać ciała, choć teraz twierdził, że chce 100% zmiany. Do tego cieszył się, że potrafi zaszokować takim „bjaczowatym stylem”, a na moje pytanie czemu nie spróbuje, choćby w tym przyjaznym gronie, pojawić  się w wydaniu bardziej męskim, opowiedział: „a co rozumiesz przez bardziej męskim?”. Myślałem, że pierdolnę… No nie wiem, może to, żeby chociaż zamienić wysokie obcasy na trampki?... Był koleś, który twierdził, że czuje się tym i tym jednocześnie i nie umie się zdecydować. Był jakiś tv. Była lesbijka, która twierdziła, że jest w kph i szuka różnych grup wsparcia, gdzie ludzie starają się coś zrobić dla tych, którzy spotykają się z brakiem zrozumienia i opowiadała jak to ona musi się kryć z tym kim jest (jak na mój gust sfrustrowana babka, która nie miała się komu wygadać).
Czułem, że nie pasuję tam kompletnie i że nie chcę mieć z „transowym” środowiskiem nic wspólnego. Te użalanie się, te wszystkie truizmy… czy ludzie na serio tego potrzebują? Myślałem, że chociaż z tym kaemem od gry jakoś kontakt załapie, ale na koniec wyszedł nie pożegnawszy się nawet :/
Ja na serio mam dość całego transowego pierdolenia, chcę pożyć normalnie.

@Abel Nene
Jesteś nauczycielem? W takiej sytuacji to na serio przetransowanie się musi być strasznie trudne. Jedna rzecz jak pracuje się za biurkiem, inna jak pracujesz z ludźmi.

@Law
W obecnych czasach lepiej mieć dobry normalny zawód niż wyższe wykształcenie. A jak już chce się skończyć cokolwiek, żeby mieć papierek, to architekturę odradzam – za dużo czasu i nerwów to zjada.
A czy rodzice nie stoją mi na przeszkodzie to jeszcze tak dokładnie nie wiem ;) Na razie wiem tylko, że mama nie ma zamiaru pomagać. Ale czy będzie przeszkadzać – okaże się ;P

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

$ $ $


No więc moje życie wygląda aktualnie zupełnie inaczej niż jeszcze 4 tygodnie temu. Aż dziwne jak wiele może się zmienić tak szybko. Na początku strasznie mnie te zmiany zdołowały, nie bardzo wiedziałem co mam robić dalej, co będzie ze mną, z moją przyszłością, z moją rodziną itd. Zdawało mi się, że gładko wejdę w dorosłe życie, ale jednak owe niespodziewane komplikacje pokrzyżowały mi plany.

Wszystko zaczęło się od tego, że rodzice powiedzieli mi iż zamykają na dobre firmę. Z ‘jakiegoś powodu’ ludzie w Polsce przestali ostatnio wydawać tak chętnie pieniądze i moim moim rodzicom produkcja przestała się opłacać. Tak więc powoli będą likwidować firmę, zwalniać ludzi, sprzedawać maszyny itd. I raczej nie znajdą już pracy gdzie indziej; są prawdę mówiąc dość starzy i od lat nie pracowali w swoich zawodach :/ Liczą się z tym, więc sprzedają również mieszkanie w centrum miasta, także pieniądze na jakieś tam życie powinni mieć. Mam wrażenie, że czują się trochę winni, że nie dali rady zarabiać do końca mojej i braci edukacji; chcą zwolnić parter i poddasze domku i zrobić tam dwa mieszkania dla dwójki z nas.
Jednym słowem okazało się, że bardzo szybko muszę stanąć na własne nogi i całą zmianę od początku do końca sfinansować samemu co w ogóle nie jest łatwe w mojej sytuacji. Czemu?
Po pierwsze; BARDZO trudno znaleźć pracę w moim zawodzie. Może się to ludziom spoza branży wydawać dziwne, ale kompletnie nie ma teraz pracy dla architektów. A jak już jest, to dla takich co mają X lat stażu i umieją obsługiwać 15 programów. Poza tym nie ma zleceń. Szukałem przez 3 tygodnie już nie stażu płatnego, ale chociaż bezpłatnych praktyk i nie mogłem znaleźć! Biura są w takich sytuacjach, że nawet nie mają po co brać kogoś do roboty za free. Należy też wspomnieć, że jak już się do biura dostaniesz, to zarabiasz 1300-1500 zł. To jest śmieszna kwota za to co robią architekci.
Anyway, znalezienie jakiejkowiek pracy to jedna sprawa. Jest jeszcze druga. Jak(jeśli) już znajdę pracę i zacznę zmianę, nie każde biuro będzie chciało mnie trzymać. Mam sporo % szans, że wylecę jak powiem, że zmieniam sobie płeć, bo pracodawca ma do wybory sto innych osób o takich samych kwalifkacjach (albo lepszych), więc po co ma jakiegoś oszołoma trzymać w biurze. W zasadzie mogę wylecieć z dowolnej pracy, nie tylko ze związanej z architekturą. A znaleźć potem coś nowego? Praktycznie nie możliwe; jak zaczynasz hormony, wyglądasz ni tak ni tak, albo jak facet, a masz stare dane (przez ok 2 lata jeśli wejdzie te rozporządzenie z Unii). Z czego masz się w tym czasie utrzymywać? Zasiłek dla bezrobotnych? A jak nie masz gdzie mieszkać, bo rodzina nie chce cię trzymać? Tst nie jest drogi, ale jakim cudem nazbierać 7 tyś na ‘jedynkę’, (której niektóre sądy wymagają do zmiany danych)? Nie da się. Chociaż pracując na 1,5k też się nie da (moje życie kosztuje obecnie 1,1-1,2k miesięcznie razem ze stancją, przy czym raczej oszczędzam).
Jest jeszcze opcja żeby wyjechać za granicę, pracować przez rok-dwa i wrócić po Pl z kasą i wtedy zrobić zmianę, ale po pierwsze to jest rok-dwa w plecy (bo zawsze jest szansa i nadzieją, że  jednak uda się zmianę zrobić jakoś tam pracując), po drugie wypadam z zawodu. U nas jest tak, że jak się jest out przez jakiś czas to strasznie ciężko wrócić (zwłaszcza bez doświadczenia zawodowego).

Także w taki oto niewesoły sposób wygląda moja najbliższa przyszłość. I chyba tak to jest jeśli musi się na całą zmianę zapracować samemu. Nie mam nic do ludzi, którzy otrzymują pomoc od rodziców itd, ale czasami myślę jak oni mieli kurwa dobrze i czy w ogóle zdają sobie sprawę z tego... I jakie życie potrafi być niesprawiedliwe.
Taa... Ja tymczasem siedzę bezradnie i obawiam się o przyszłość. Myślałem, że zmianę zacznę zaraz po studiach no ale wychodzi nieco inaczej...


sobota, 9 kwietnia 2011

Wkurw

Miałem wkleić inną notkę, którą z resztą napisałem po kryjomu siedząc w biurze gdzie mam praktyki, ale dziś coś we mnie pękło i nie mam ochoty pisać o pracy i pieniądzach. W ogóle nie mam ochoty na nic, poza tym żeby zasnąć i obudzić się w zupełnie innej rzeczywistości, jako ktoś inny. 
W zasadzie dziś wieczorem zaczęło się wszystko od kilku uwag An, ale zbierało się to we mnie od dłuższego czasu. Znacznie dłuższego.
Crush… Po prostu crush. System przeciążony, can’t take any more of this shit. Spędziłem pół pierdolonej godziny na bezsilnym płaczu, oblewając twarz wodą żeby zmyć to wszystko z siebie, nie wiem dokładnie co…
An znowu żartował ze mnie, że taki gejowy jestem niby. Mówiłem mu już wiele razy, że nie sprawia mi przyjemności słuchanie czegoś takiego, ale jemu najwidoczniej sprawia przyjemność żartowanie w ten sposób.  Wcześniej mówiłem mu o tym jak podchodzę do swojej orientacji i że nie chce być uważany za geja, bo nim nie jestem. Że nie mam nic do nich, ale nie chcę być tak nazywany ani postrzegany. Nie czuję się jednym z nich. I co mi powiedział? „Daj spokój, oboje wiemy, że jesteś homo”. Potem znowu zacząłem myśleć o tym jak bardzo muszę być beznadziejny i że nie dziwię się, że mam rosnącą niechęć do gejów, jak się zawsze nasłucham. Kiedyś tak nie było, teraz coraz częściej się irytuję. No i potem uniosłem się, moim zdaniem nie wiele, ale jak zawsze kurwa An wziął to do siebie i sobie poszedł. Już w dupie to miałem, nawet cieszyłem się że zniknął. Już myślałem tylko o jednym; nie chcę być żadnym pierdolonym gejem, nienawidzę tego, nie chcę mieć z tym nic wspólnego, zostawcie mnie w spokoju! A jeżeli jestem faktycznie? Jeżeli preferencję do M tylko ukrywam za niby pociągiem do kobiet? Dlaczego muszę mieć tak przejebane? Dlaczego nie mogę być normalny, nie wyróżniający się niczym? Jeszcze zapewne wchodzi w to wszystko zazdrość, o to co oni mają, a ja nie i wkurw, że za takie zero uważają kaemów. Że tylko pierdolone chuje się dla nich liczą.
Nie wiem dlaczego mam z tym taki problem. Niektórzy homo kaemi wydają się zadowoleni ze swojej preferencji. Ja osobiście uważam, że dla mnie to całkowita siepa, nie mając przy tym nic do samej homo orientacji i będąc świadomym, że lubię chłopaków i chciałbym się im podobać (ale kobietom też! Głównie!). Na co dzień staram się nie myśleć za dużo,  ale dziś byłem skrajnie rozwalony i załamany, bezsilny, z wyjebem na całe popaprane życie. Miałem dość tego, że jestem jakimś jebanym transem (bo do tego też nie lubię się przyznawać ani o tym rozmawiać). Wyszedłem z łazienki i pomyślałem, że to za wiele dla mnie, że łatwiej być normalną hetero laską. Że może przekonam się w takim właśnie momencie, że poszukam starych ubrań w kartonie, że spojrzę w lustro i zobaczę odpowiedź… ale nawet nie tknąłem kartonu. Nie potrafiłem wziąć do ręki ani jednej gównianej rzeczy.
Nie wiem co jest grane. ‘Im dalej w las’, tym mniej chcę żeby inni mieli mnie za jakiegoś pedała. Tym bardziej nie znoszę tego jak wyglądam. Tym mniej wiem co ze sobą zrobić, bo widzę na co siebie skazuje. Mam już taki chaos w głowie pisząc to, że nie mam pojęcia co o sobie myśleć... Chcę się znieczulić i obudzić w innej rzeczywistości, jako ktoś inny. Bo to jest poważny konflikt; lubić coś i jednocześnie nienawidzić za to, że to lubisz. 

Forgive, że nie odpiszę nikomu dziś, ale już 3:30 praktycznie, a ja jutro znowu mam dzień od samego rana wypełniony : / 

wtorek, 29 marca 2011

Ugh

Ja pierdziele, jak dawno nie pisałem... Aż nie mogę uwierzyć jak mi czas szybko zleciał od 3go marca.Jakoś tak z dnia na dzień, coraz to inne zajęcia miałem. To odpaliłem nową grę, to zmieniłem server innej gry i tam zacząłem trolować, to trochę dyplomu porobiłem, tu się praktyki znalazły (i teraz zapierdalam od 8do16 za free -_-), intensywnie grałem w rpg'a, upijałem się z kumplem i bratem itd... 

Ale prawda jest taka, że chyba nie chciałem pisać. Zupełnie nie myślałem o blogu. Nie chciałem myśleć o tych wszystkich trans-sprawach. Nie poszedłem na spotkanie w moim mieście. Nie spotykałem się z Martą. Ani razu nie zajrzałem na Niebieskie Forum od nie wiem już kiedy. Odsuwałem się od tematu i próbowałem żyć sobie zwyczajnym "normalnym" życiem, tak jak przed uświadomieniem, tylko w "nowym wcieleniu".
Początkowo pomyślałem, że bez motywacji "z zewnątrz" ciśnienie na zmianę mi spadnie. Ale niestety. Nadal jest tak samo, a miejscami nawet gorzej, bo robi się ciepło i jak pomyślę, że mam zdjąć z siebie 5 warstw ubrań i kurtkę i chodzić na krótki rękaw, to mam ochotę... nawet nie będę kończył.

Anyway, wygląda na to, że nie ucieknę przed problemem.

Muszę za to zapisać jedną rzecz. Dziś miałem strasznie dziwny i bardzo mocny sen erotyczny. Byłem w jakimś dość abstrakcyjnym miejscu i oglądałem niedokończony pomnik z jakby gliny, który przedstawiał naturalnej wielkości atrakcyjną kobietę. Zabawne, bo ten pomnik był bardzo realistyczny, niemal jak żywa laska (takie wrażenie miałem we śnie). I był niedokończony, brakowało mu gliny na piersiach i koło szyi. Ja, jako zboczony esteta, nie mogłem tego pozostawić obojętnie, więc postanowiłem, że dolepię jej wszystko co trzeba. I jak wziąłem w ręce tą glinę i zacząłem formować jej piersi, to dostałem takiego podniecenia, że o mało mnie to nie pozbawiło przytomności. Macałem ją tam dalej i już po kilku sekundach poczułem, że zaczynam dochodzić. Wtedy częściowo się przebudziłem i dotarło do mnie, że właśnie mam mega ograzm i przez sen robię takie mini ruchy kopulacyjne xD Słowo daję, zdrowo mnie pogrzało... Ale przynajmniej odruchy mam prawidłowe xD



Jako że nie mam teraz siły pisać o ogólnej sytuacji w jakiej się obecnie znajduję, to sobie pokomentuje ostatnie komentarze, a potem skoczę na blogi, których nie odwiedzałem już dawno (z powyższych powodów)
Wendi, zaskakujesz mnie swoimi gustami :D Uwielbiam kiedy ktoś lubi coś oryginalnego. Ogólnie chyba różnorodność mi się podoba.
Z tym joy-stickiem to nie jest tak, że można sobie kupić i radocha ;P Ja mam i co? Nawet jakby mój kaemowy chłopak też miał, to i tak nie to samo.
Em, teoretycznie :D Ale ja nie wiem jak ma się znalezienie i utrzymanie na dłużej wielbiciela kaemów, który jeszcze chciałby w trójkącie. A do tego jeszcze musisz znaleźć kaema, który lubi się Tobą "dzielić" ;)
To mówisz, że "tańczysz i śpiewasz"? xD Jakoś ciężko mi to sobie wyobrazić. Jak dla mnie zawsze da się ukryć Faktor G, no ale najwidoczniej Ciebie nie poznałem ;)
Law, kolejny, który potwierdza z tymi kaemami xD Kurcze, nic tylko zjazd zorganizować i podrywać się nawzajem xD
Kojot, strasznie mnie zaskoczyłeś tym wpisem. Dzięki, że wpadłeś, przeczytałeś i napisałeś :D Postaram się pamiętać, żeby na dniach przesłać Ci opowiadanie. A w ogóle, jeśli jeszcze tu będziesz i przeczytasz to może mógłbyś zdradzić na czym polega Twoja "słabość" do TS? Bo ja, nie mam tu nic złego na myśli, nie mam pojęcia jak można mieć słabość do transów. W jakim sensie?
Labryska, miło Cię widzieć :D Tak, na Twojego bloga też muszę znowu wpaść :) A co do pytania - niektórzy albo nie wiedzą, albo udają, że to nie ma miejsca.
Otomen, jak wyżej o tym joy-sticku, no a poza tym dozo yoroshiku :)


22.45 się zrobiła. A ja teraz chodzę spać nie o 2 w nocy, ale o 23!!! Bo muszę qrwa wstawać o 6 rano!!! Jak to powiedział mój ulubiony bohater serialu The Guild - "Working is so frustrating. I can't believe adults live like this..."

czwartek, 3 marca 2011

W temacie orientacji

Jupi! Mam już zaoszczędzoną kasę na pierwszą wizytę i jeszcze przejazd do dr D! Gdybym miał zrobione wszystkie badania mógłbym jechać nawet jutro, żeby już zaczął czas „obserwacji”, co potem może się przydać do sądu. Ale nie, zaczekam, pojadę tam z kompletną dokumentacją. Oby się psycholog pospieszył. Mam wrażenie, że babka pracuje w tempie minimalnym, ale czego się spodziewać skoro robi to na NFZ… Przynajmniej to nie zabawa u dr R, gdzie same testy i gadanie trwają ponad rok -_-  Jeszcze rok temu zdawało mi się, że spokojnie zapiszę się do niej i odczekam te 2 lata diagnozy, ale jak tak policzyłem, to w momencie dostania papierka do sądu będę miał 27-28 lat. Najeździłbym się do tej Łodzi i jeszcze tyle musiałbym czekać >.< A im dłużej żyję sobie tak jak teraz, w moim prywatnym RLT, tym większą mam pewność co do słuszności wyboru, tym mniej potrzebuję kolejnych miesięcy na gadanie by się zdecydować. Dawniej przerażało mnie to wszystko – zwaliło się na raz, te wszystkie informacje, ogrom całego „przedsięwzięcia”… nie wiedziałem czy na pewno dam radę się z tym zmierzyć, czy nie lepiej jest zostawić tak jak było. Ale powoli wszystko ogarniam, układam i zyskuję spokój i pewność. 

Co do psychologa jeszcze, to mam za sobą pierwsze kłamstwo w imię łatwiejszej diagnozy. Niestety powiedziałem babce, że nie podobają mi się mężczyźni. Co w zasadzie tylko pół kłamstwem, bo jakby spojrzeć na to jacy faceci mnie interesują, a jacy w ogóle, to można stwierdzić, że tak naprawdę szukam sobie dziewczyny xD
Nie mniej trochę mi szkoda, że musiałem tak powiedzieć. Na Niebieskim ludzie jakiś czas temu dyskutowali o tym, żeby oświecać lekarzy na temat orientacji transów, z czym ja się ogólnie zgadzam, ale uważam, że osobiście za bardzo bym ryzykował. Moja przeszłość nie jest jednoznaczna, zwłaszcza jak na kaema. Moja rodzina ma tonę argumentów i zdjęć by zamieszać mi w sądzie, ja dostosowywałem się do roli K relatywnie dobrze, nigdy nie miałem żadnych depresji, mam sporo lat i bardzo długo nie wiedziałem co jest nie tak. Miałbym do tego jeszcze powiedzieć, że podobają mi się mężczyźnie? To by chyba nawet u dr L nie przeszło xD Także dla bezpieczeństwa będę utrzymywał, że w przyszłości chcę związać się z kobietą. Więc to takie pół-kłamstwo. Albo pół-prawda, jak kto woli :P

A skoro już jestem w temacie orientacji i przyszłości z tym związanej, chcę odnotować pewną rzecz. Ostatnio myślę, że chyba najlepiej by było jakbym związał się z innym kaemem. W moim pojmowaniu sprawy to facet jak każdy inny, ale rozumiałby mnie i moje niedoskonałości. Ja pewnie bym trochę tęsknił do Joy-Sticka genetycznych, ale ostatecznie to by nie miało większego znaczenia. I miałbym większe prawdopodobieństwo, że on będzie postrzegał mnie tak samo, bo znalezienie genetycznego geja, któremu nie przeszkadzałby brak penisa graniczy z cudem. Do tego kaemi są często drobni, niezbyt wysocy, a mi się to strasznie podoba. I mają w sobie to coś :)

Marta się mnie kiedyś pytała dlaczego nie zwiąże się z jakąś emką. Cóż, teoretycznie nie mam nic przeciwko. W praktyce jednak one są często dużo większe ode mnie, a moja dziewczyna nie powinna mnie „przerastać” ;)
Cieszę się w ogóle, że jej przeszło to zauroczenie mną. Dziwnie się czułem ze świadomością, że podobam się komuś jako początkujący kaem (An mnie wciąż zadziwia, ale ja sądzę, że on nadal widzi we mnie laskę). Bo ani dziewczyna ze mnie ani chłopak. Co Marta dostrzegła? Mówiła o rysie delikatności, którą ona lubi w facetach, ale dla mnie ma to średni sens (jako że marny M ze mnie póki co :P)  A Alicja? Może to, że traktowałem ją od razu jako K, starałem się zawsze rozweselić i mówiłem, że ładnie wygląda? I trochę odbiło jej od tego? Heh, pamiętam jak Marta musiała jej tłumaczyć, że nie jestem „chłopakiem” dla niej, bo ona jest hetero, wrażliwa i romantyczna, a ja nie dość, że jestem niezbadanej orientacji to jeszcze niestały i obrzydliwy hedonista xD Skwitowała mnie nieźle xD (mam to na gg zapisane xD).

A na koniec tego mało konstruktywnego wywodu powiem, że najbardziej to bym chciał niemęskiego geja, który jest transwestytą! xD Coś w tym jest, że ludzi Bi chcieli by mieć dwa w jednym :]
I grafika, którymi zajmuje się ostatnio, w temacie właśnie orientacji :] 



Made by Adaś

czwartek, 24 lutego 2011

I love you, Kilian and Adam!

W drugim obrazu właśnie nr 5, czyli zwykła matematyka :D Tylko pokazana inaczej i na to trzeba wpaść. A w pierwszym obrazku to faktycznie, Zoe chyba ma racje. Każda ze ścian powtarza się 2 razy, a jedna zostaje zupełnie pominięta i trzeba dobrać taką figurę, która też ją pomija. Jakby wziąć odp 1, to jedna ściana powtórzy się 3 razy. Ale oficjalnych odpowiedzi jeszcze nie dostałem ;P Psycholog się ociąga, ale narobiła mi innych testów, tym razem głównie na pamięć wzrokową i pamięć do liczb. Co to ma do TSu to ja nie mam pojęcia. 

@Em, też się zastanawiam do czego mierzenie wszystkich możliwych rodzajów inteligencji, ale ja myślę, że nawet jeśli wypadniesz przeciętnie, to niczego to nie zmieni. Zdaje się, że oni tak tylko chcą to mieć, by wiedzieć z jakim rodzajem osoby mają do czynienia. 

@Wendigo, chyba też zaczynam lubić „nic nie robić” xD To trochę niebezpieczne, bo potem ciężko będzie się zmobilizować i znowu do pracy przyzwyczaić.
Do tego maja już nie tak daleko, a w Niemczech pewnie dobrze zarobisz i odbijesz za te kilka miesięcy co zostały. A jeśli Ci się tam spodoba, to zostaniesz? 

@Zoe, oczywiście, że Cię z niebieskiego kojarzę :] I muszę przyznać, że akurat z tej garstki osób, które uznałem za ciekawe i z którymi mógłbym faktycznie w realu o czymś porozmawiać. Nie pytaj mnie jak mogę wyciągać takie wnioski po kilku wpisach na forum, bo nie wiem, ale mam takie coś, że szybko potrafię zdecydować np. czy kogoś bym polubił czy nie, czy ktoś ma w sobie coś interesującego. Rzadko się mylę >;]

 ____________________________

Ostatnio coraz bardziej zaprząta mi głowę skończenie opowiadania, którego pierwszą część zacząłem pisać tak dawno temu. Jakby się zastanowić… to był chyba 2009 rok? Brzmi aż nierzeczywiście, ale faktycznie. Zacząłem je pisać jeszcze zanim dowiedziałem się o TS i właściwie to dzięki temu opowiadaniu znalazłem info o trans, trochę przez przypadek, skacząc po różnych linkach. Od tego się wszystko zaczęło. 

Zastanawiam się czy pisanie wtedy o związku M+M nie było dla mnie formą wyładowania narastającej frustracji, płciowego niezadowolenia itd. Przecież to opowiadanie jako pierwsze w mojej historii było pisanie z perspektywy 1wszej osoby, wszystkie poprzednie miały narratora tzw. wszechwiedzącego. Ale tu nie, wszedłem w głowę faceta i z jego perspektywy opowiadałem o wszystkich zdarzeniach. Wchłonęło mnie to. 73 strony skończyłem w 2 miesiące (to dla mnie rekord). Potem pisząc, np. na gadu, miałem problemy, żeby znowu przestawić się w tryb żeński xD I strasznie głęboko przeżywałem wszystko o czym pisałem.

An do tej pory mówi, że te opowiadanie to jedna wielka przenośnia tego, co się ze mną działo. Opowieść o odnajdywaniu siebie, wychodzeniu ze stagnacji i życia zmierzającego do nikąd. O odkrywaniu swojej orientacji seksualnej, o uczeniu się życia na nowo. Pisząc to wtedy zupełnie nie miałem takiego zamiaru, żeby się z czymkolwiek rozliczać, ale jakby się zastanowić, trochę tak właśnie wyszło. Dwaj główni bohaterowie to tak naprawdę odbicia dwóch moich stron osobowości i aż dziwne, że tak skrajne przypadki mieszczą się w jednej głowie :) Kilian; roztrzepany, spontaniczny, pewny siebie, artysta, hedonista, uzależniony od alkoholu. Adam; zagubiony paranoik, perfekcjonista, egoista, któremu brakuje odwagi, żeby przeżyć życie po swojemu. Obu ich łączy ogromna wrażliwość i zamiłowanie do piękna.
An zawsze mówił, że ja zdecydowanie bardziej przypominam Adama (akurat wybór mojego imienia nie jest związany z opowiadaniem, ale kto wie – może podświadomie :] ). Łączy mnie z nim masa cech, nawet zupełnych drobnostek. Coś chyba w tym jest, choć Adam z opowiadania to bardziej dawny ja. Dopiero kiedy ewoluuje w drugiej części, zaczyna bardziej przypominać mnie obecnego. Ale to w drugiej części, której ofc nie mogę skończyć -_-

Często zastanawiałem się którego z tych facetów ja sam wybrałbym sobie na chłopaka. I słowo daję, do tej pory nie mam pojęcia. Kilian jest „nieprzyzwoicie przystojny” (jak powiedział o nim sam Adam), ciepły i czuły, niepoprawnie radosny, z młodzieńczym duchem, potrafiący walczyć o swoje i o to, na czym mu zależy. Dla swojej miłości zrobiłby wszystko. Jeśli cierpi, to po cichu, we wnętrzu, nikomu niczego nie pokazując. Adam to mój ulubiony typ delikatnego, absolutnie uroczego blondyna, którego od razu chce się przygarnąć i nim zaopiekować (a potem rozebrać xD). Kiedy się uśmiechnie, masz pewność, że na ten uśmiech zasłużyłeś. To facet, którego nie łatwo zadowolić, sam wymaga wiele od siebie i chce coś osiągnąć.
 Heh, dobrze, że nie muszę wybierać i mam ich obu, haha xD No i nie potrafię się z nimi rozstać. Chyba dlatego nie mogę skończyć drugiej części; bo tak naprawdę nie chcę. To trochę jak kiedyś pisząc inne opowiadanie, na koniec zabiłem jednego z głównych bohaterów i słowo daję, łzy mi z oczu poleciały. Przywiązuje się do tego co stworzę.
Z drugiej strony wiem, że powinienem skończyć to pisać. Jeśli faktycznie to dla mnie forma autoterapii, poszukiwania ,czy czegokolwiek, to powinienem zamknąć ten rozdział. Postaram się. Tymczasem, zamiast pisać, robię różne szkice, portrety postaci. Z dwóch nawet jestem zadowolony. To jak wyglądają Kilian i Adam pod koniec 2giej części, czyli 4 years later :D Kilian wydoroślał, ściął włosy, ale nadal utrzymuje trochę rockowy styl. Adam znowu w marynarce i z krawatem :] ale już bardziej pewny siebie i z tym uśmiechem od którego Kilian od razu ma ochotę powiedzieć mu „jestem twój” :] Po prostu muszę to wrzucić na bloga jako ważną część wspomnień :) 






czwartek, 17 lutego 2011

Psycholog / eeg

@ Wendigo
To jest genialny pomysł, o ile w urzędzie to przejdzie. Boję się, że jednak mogą być kłopoty, bo nie chcieli mnie nawet zarejestrować w czasie oczekiwania na wyniki rekrutacji na studia. Ale koniecznie pogadam o tym z rodzicami, może coś więcej będą wiedzieli jak się takie coś załatwia. Właśnie, Ty teraz szukasz pracy?

@ Lawless
Do szkoły muzycznej chodzisz, tak? I wiesz, z tym wolnym to trochę co innego, jak masz wolne-wolne (np. ferie) a co innego jak masz wolne, w które powinieneś coś robić, a jak nie to wracasz do domu, bo siedzisz bezczynnie. A u mnie to by się wiązało z przerwaniem diagnozy, która już na dobre się toczy.

@ Em
Taa, umrę z nudów albo z trollowania przed kompem. W PL raczej nie przejdzie uczenie języków czy korki, rynek jest wypełniony, wiem, bo mam trochę znajomych w tym temacie. Te CV to zrobię, gorzej z port folio :/

@ GftB.
Zaskoczyłaś mnie niesamowicie tym co napisałaś wcześniej. Czy mogę prosić o napisanie chociaż kilku słów o tym jak to było? W sensie czy fajnie, czy się układało? Przepraszam, że pytam o coś tak osobistego, ale… no nie wiem, wydaje mi się to ważne, by dowiedzieć się jak kaemi się odbierani na tym poziomie.



Właściwa część notki.
Wiedziałem, że siedzenie do późna na kompie kiedyś źle się skończy… Zaspałem dziś na wizytę do psychologa, bo wczoraj gadałem z kolegą (który z resztą myśli, że jestem kolegą) o założeniu nowej gildii na WoWie (tak, poza mną pewnie nikt nie wie o co chodzi ;D). A co do grania jako chłopak na necie, to mój brat się już wkurza (gra ze mną), bo musi się pilnować żeby pamiętać, że ja „udaję chłopaka” i nie wsypać mnie przed naszymi netowymi znajomymi. On oczywiście nie wie dlaczego „udaję”. Na szczęście jest prostym człowiekiem i nie szuka dziury w całym. Kiedyś, jak mu powiedziałem jak ma się zwracać do mnie w grze, zapytał: „co ci odwaliło żeby udawać faceta?” Ja: „Bo tak mi się podoba. Nie chcę żeby brali mnie za dziewczynę” On: „ja pierdole, ludzie to sobie lubią życie komplikować…”   I koniec tematu xD

W każdym razie miałem na 8:30 do psycho, a obudziłem się o 8. Musiałem wyłączyć budzik przez sen xD   A moje miasto jest rozległe i sam przejazd tramwajem zajmuje mi 30 minut, a jeszcze muszę do tramwaju dojechać autobusem. Także… fail. Zadzwoniłem do babki, powiedziała że i tak mam przyjść to mi test da do zrobienia.
Jest pewna bardzo piękna rzecz w byciu chłopakiem. Można w 10 minut od momentu wstania być całkowicie gotowym do wyjścia. Nie ubierasz się w kupę dziwnych ubrań, tylko wciągasz spodnie byle jakie, Tshirt pierwszy z brzegu, sweter jakikolwiek, włosy są krótkie, więc ich nawet nie czeszesz, twarz ochlapiesz wodą, umyjesz zęby i wsio. I co najciekawsze, wyglądasz dobrze :D Fuckin love it.

Wyników z MMPI jeszcze nie miała, dała mi za to test Ravena.
Test matryc Ravena (test matryc progresywnych) – służy do pomiaru poziomu inteligencji ogólnej. Dzięki temu testowi uzyskuje się informacje o wartości u danej osoby tzw. czynnika g, ogólnego czynnika inteligencji. Test ten diagnozuje tzw. inteligencje niewerbalną niezależną od doświadczenia osoby badanej, jej wykształcenia, pochodzenia itp. Sprawdza on zdolności jednostki do dedukcji oraz zdolność do logicznego myślenia, zauważania zasady ciągłości wzorów (skala A) dostrzegania analogii pomiędzy parami figur (skala B), progresywnych zmian wzorów (skala C), przestawiania figur (skala D), rozkładania figur na elementy (skala E).

Można go znaleźć w necie, ale tu zwracam się do planujących zmianę; raczej nie róbcie go wcześniej niż u psychologa, bo drugi raz to nie to samo :D
W każdym razie babka dała mi pierwszą stronę z pierwszym obrazkiem i kazała uzupełnić brakujący fragment. Początkowo pomyślałem, że jaja sobie robi, bo odpowiedz była tak banalna, że poczułem się jak debil, że w ogóle muszę się czymś takim zajmować. I większość obrazków taka była, ale potem zrobiło się trudniej. Tu jest jeden, w którym nadal nie wiem o co chodzi. Ktoś może mi powie? xD



A ten już miałem zostawić z rezygnacją i oddać test, aż mnie w ostatniej sekundzie olśniło :D



A parę dni temu robili mi eeg. Kobieta założyła mi taką siatkę elektrod na głowę i miałem sobie leżeć przez 15 minut, a ona monitorowała jak działa mi mózg. O mało tam nie zasnąłem xD Trochę mnie rozbudziło, jak mi zaczęła migać lampką po oczach (prawdę mówiąc myślałem, że mi głowa wybuchnie, jak Kennemu w odcinku South Parka o planetarium:D) Jedna tylko rzecz mnie drażni w tych badaniach; już trzeci raz musiałem zdejmować wszystkie kolczyki, a to jest trochę pracy, bo te specjalne niby piercingowe trudno się zakłada  ;P
Wyniki za 2 tygodnie. Jutro genetyk.