Mój drugi blog, tym razem nie-tematyczny, poprawność publicystyczną sobie odpuszczam ;P Jest to zwyczajny pamiętnik, więc piszę jak mi się podoba.

"I like living. I have sometimes been wildly, despairingly, acutely miserable, racked with sorrow, but through it all I still know quite certainly that just to be alive is a grand thing"
Agatha Christie

środa, 19 stycznia 2011

Sen z Alicją / spotkanie

Dziś mam zajęcia na 16 (to znaczy na 14 ale nie chce mi się na nie iść. Ogólnie coraz mniej mi się chce chodzić na studia...), więc pospałem dłużej i przyśnił mi się sen z Alicją (początkująca transowa koleżanka, m/k). Dziwny był, całego nie pamiętam, ale jeden moment zapamiętałem. Byłem w jakimś jakby... akademiku? I chciałem odwiedzić właśnie Ali. W środku natknąłem się na jakiegoś chłopaczka (który wyglądał jak aspirująca emka), z którym wymieniliśmy kilka słów. Potem szukałem Alicji, nigdzie jej nie było. Zapytałem "panie opiekunki" (nie wiem co robiły w akademiku, ale nie ważne), żadna Ali nie widziała. Zaczęły się ogólne poszukiwania. W końcu ktoś przyprowadził Alicję, płaczącą i ogólnie załamaną. Podobno próbowała uciec z "akademika". Panie opiekunki zostawiły ją ze mną. Alicja powiedziała, że chciała uciec, bo ten chłopaczek z którym wcześniej gadałem śmiał się z niej, że będzie brzydką dziewczyną i nie da rady. Wkurzyłem się. Złapałem Alicje za ramiona, popchnąłem pod ścianę (byliśmy na korytarzu) i zacząłem na nią wrzeszczeć, pamiętam, że głos mi drgał, prawie miałem łzy w oczach z przejęcia. Krzyczałem coś w stylu "Co ty w ogóle wyprawiasz?! Jeśli tak przejmujesz się słowami jednej osoby, to jak ty sobie wyobrażasz zmianę?! Dalej będzie jeszcze trudniej! A ty juz teraz się poddajesz?! Jak ty chcesz dotrwać do końca?!"
Wiedziałem, że Ali jest delikatna i może się jeszcze bardziej zdołować po moich słowach, ale nie panowałem nad emocjami. W końcu jednak ona, powiedziała, że mam rację i wzięła się w garść.
Ale dziwne było w tej całej sytuacji to, że ona nie miała twarzy, w zasadzie całej głowy. Tylko taką symboliczną, w kształcie kwadratu. Ja to widziałem oczami mojej postaci i nawet pomyślałem, że inni wezmą mnie za debila, że krzyczę do "kwadratu", ale widziałem, że to po prostu ona i ona taka jest.
Pokrętne to jakieś xD
Aha, ja w tym śnie byłem sobą takim jak teraz, jak wyglądam. Czyli drobna laska w krótkich włosach, ubrana jak chłopak, mówili do mnie "pani".

Dobra, a teraz od razu kilka słów o spotkaniu, póki pamięć mam w miarę świeżą.

Było w jednej z sal uniwerka. Przyszło więcej osób niż się spodziewałem. Byłem tam wcześniej, sala jeszcze zamknięta, ale już na ławkach siedziały już dwie osoby (po żadnej bym nie powiedział, że którakolwiek jest trans, więc pomyślałem początkowo że tak sobie siedzą), a po korytarzu chodziły dwie młode dziewczyny (żadna też nie wyglądała na trans, raczej zwyczajne studentki).
Więc pierdolnąłem sobie pod ścianą i jak zawsze słuchałem jakiegoś łomotu. Po chwili przyszła Marta z Kami oraz nasza pani organizatorka ze swoim siostrzeńcem, kaemem przed zmianą papierów. Kurde, wyglądał na 100% M, a głos miał wyczesany. Miał 21 lat z tego co pamiętam, a wyglądał na 17 ale to chyba norma.
W każdym razie te osoby co były na korytarzu też jednak były trans; pierwsza para to m/k pre, ze swoją koleżanką, druga para studentek to k/m pre i jego koleżanka.
Oprócz tego przyszło kilka innych osób "przed" i parę osób "po" oraz Alicja z jej rodzicami. Zewnętrznie zmieniła się bardzo, ale nadal taka upierdliwie i irytująco nieśmiała. Nawet ze mną nie pogadała za bardzo.

Ogólnie spotkanie nic mi nie dało. Sprowadziło się do tego, że "nowi" pytali o wszystko "starych". Ja to już wiedziałem, więc wynudziłem się strasznie. Padały totalnie pierdołowate pytania typu "czy jak rodzice chodzą do kościoła, to mnie odrzucą?", "czy lepiej powiedzieć rodzicom osobiście, czy może przez przyjaciela". No kurwa, chyba każdy sam to sobie powinien rozpatrzeć sam w zależności od sytuacji jaką ma w domu. Nie można poradzić w takich sprawach, a ludzie chyba oczekują złotego rozwiązania. Dżizas...

Tak więc nudziło mi się, ale niegrzecznie byłoby tak wyjść w środku, zwłaszcza, że byłem jedną z trzech osób, które nie musiały pisać do organizatorki o weryfikację (bo spotkanie było takie pół-zamknięte) i się wcześniej z nią poznałem. Więc zostałem do końca.

Najbardziej mi szkoda, że nie przyszedł pewien kaem, na którego bardzo liczyłem. Koleś pod koniec drogi, też "późny trans", którego mogłem znać jeszcze jako dziewczynę, jakieś 6 lat temu, kiedy oboje działaliśmy w ruchu rycerskim. Byliśmy pod Grunwaldem w sąsiadujących ze sobą chorągwiach, więc na 100% się widzieliśmy. Szkoda, że jednak go nie było.

2 komentarze:

  1. UU, jak tak wyglądają spotkania, to może i dobrze, że na każde mam daleko :P

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S. - To ja wysłąłem Ci zaproszenie do znajomych na Last.fm ;)

    OdpowiedzUsuń